Hej, Dziewczyny

Ten tekst zainteresuje przede wszystkim posiadaczki cery naczynkowej. Poznacie w nim mój sposób na zaczerwienienia, czyli najlepsze serum do twarzy. Niemniej jednak jeśli Wasza skóra nie jest naczynkowa, ale mimo to często jest zaczerwieniona, bądź nadwrażliwa, to także zapraszam do przeczytania tego wpisu do końca. Zapraszam <3 

Cera naczynkowa jest bardzo wymagająca, a jej pielęgnacja do twardy orzech do zgryzienia. Na szczęście lata świadomiej pielęgnacji nauczyły mnie, jak o nią dbać. Mam kilka sprawdzonych sposobów na zaczerwienienia: 

  • wszystkie kosmetyki, jakich używam mają naturalny skład i nie zawierają substancji sls i alkoholu
  • każdego dnia piję minimum 1,5 litra wody 
  • ograniczyłam picie alkoholu i kawy 

Najważniejsze jest natomiast to, że dwa razy dziennie używam serum, które jest dedykowane specjalnie cerze naczynkowej. Te produkty mają skład wzbogacony o naturalne ekstrakty, bądź witaminy, które wzmacniają naczynka i poprawiają jej wygląd. Nałożenie serum natychmiast przynosi mi ukojenie, a także zniwelowanie zaczerwienień. Uważam więc, że to właśnie odpowiednie serum jest moim tajnym sposobem na zaczerwienienia. Poznajcie moje ulubione kosmetyki. 

Nanoil, Anti-Redness Face Serum

Nanoil, Anti-Redness Face Serum

Szczerze mogę przyznać, że jest to moje ulubione serum. Najbardziej lubię po nie sięgać wieczorem, bo przynosi ogromną ulgę po całym dniu. Niemniej jednak z rana także czasem go używam, bo daje fajny efekt rozświetlenia i nie wpływa na trwałość makijażu. Skład jest mocno roślinny, co mi się bardzo podoba. Ekstrakt z lipy nadaje orzeźwiający zapach i ukojenie skóry, wyciąg z cyprysa skutecznie wzmacnia skórę, dzięki czemu nie jest już tak nadreaktywna, zaś kasztanowiec bezpośrednio zmniejsza widoczność pajączków i rumienia. Dodatkowo działa antystarzeniowo, bo zawiera naturalny antyoksydant, czyli roślinę punarnava. Zmniejszenie naczynek, wzmocnienie skóry i opóźnienie powstania zmarszczek w jednym? To serum jest idealne! Dodam, że to najbardziej wielozadaniowy kosmetyk, jaki kiedykolwiek miałam w swojej kosmetyczce! Uwielbiam go także za to, że efekty są widoczne bardzo szybko. Bazą serum jest woda, a więc nie pozostawia żadnych śladów na twarzy i po chwili wcale go nie czuję. Kolejnym plusem jest naprawdę duża pojemność (50 ml) i okazyjna cena.

Sprawdźcie sami na www.nanoil.pl.

Niemniej jednak zobaczcie jeszcze inne serum, które także mi się sprawdziły. 

Medik8, Calmwise Serum 

To kolejne bardzo fajne serum, które moje skóra uwielbia. Na początku wspomnę, że sprawdzi się także posiadaczkom cery trądzikowej, a w szczególności osobom, które walczą z trądzikiem różowatym. Skład jest bardzo krótki i z początku wątpiłam, że tak niewiele składników może działać na skórę aż tak wymiarowo. Oczywiście wraz ze stosowaniem byłam miło zaskoczona. Bardzo szybko pajączki i rumień stawały się coraz mniej widoczne, a skóra nabierała zdrowego wyglądu. Dodam, że serum zapobiega ich ponownemu powstaniu! Poza tym odkąd je stosuję, to nie mam problemu z wypryskami, ponieważ zawartość ekstraktu z szałwii organicznej, działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie. Serum zajęło drugie miejsce, ponieważ, mimo że je uwielbiam to nie kupuję go zbyt często. Cena nie jest bardzo wysoka, ale pojemność jednej buteleczki to zaledwie 15 ml. Gdybym chciała stosować je dwa razy dziennie, to w miesiącu musiałabym zamawiać chyba dwie buteleczki. Bardzo chętnie używam go więc od czasu do czasu, ale na co dzień wybieram produkty o większej pojemności. 

The Ordinary Ascorbyl Glucoside Solution 12%

Mniejsze zaczerwienienia, ochrona przeciwzmarszczkowa i piękne rozświetlenie w jednym? Z serum The Ordinary to możliwe i bardzo szybko się o tym przekonałam! Najważniejsza jest w nim delikatna pochodna witaminy C, której w dużej mierze zawdzięczamy te efekty. Szczególnie lubię je stosować rano, ponieważ szybko się wchłania, nie pozostawia śladów, ale nadaje skórze pięknego blasku, który utrzymuje się cały dzień. Poza tym świetnie radzi sobie z przebarwieniami i zaczerwienieniami, w szybkim tempie je rozjaśnia, a następnie wyrównuje koloryt cery. Dodatkowo witamina C ma właściwości antyoksydacyjne, więc drobne zmarszczki na czole mi się wygładziły, a ja cieszę się jędrną skórą. Niestety to serum nie zmniejszyło mojego rumienia, a naczynia krwionośne nadal niestety prześwitują. Jeśli rano używam tego serum, to wieczorem wybieram jakieś silniejsze, a ich działanie się fajnie uzupełnia. 

PAI Instant Calm Aster Maritime & Avoine Byzantine

Zdecydowałam się zamówić to serum, ponieważ jest to marka, która jest na liście etycznych firm dbających o środowisko. Uważam, że to przyszłość i każda marka powinna zwracać na to uwagę w swoich kosmetykach. Przechodząc do kosmetyku, to od razu rzuciło mi się w oczy to, że nie ma pipety jak inne, a pompkę. Na szczęście nie stanowi to dla mnie problemu i nakłada mi się je równie łatwo. Zdziwiła mnie natomiast konsystencja, jest dość kremowa, przez co aż sprawdziłam, czy to na pewno serum, a nie zwykły krem. Rozprowadza się je łatwo, jednak dość długo się wchłania przez zawartość oleju. Z tego powodu zdecydowanie wolę je stosować wieczorem. Produkt nie tylko zmniejsza zaczerwienienia, ale także zapobiega ich powrotom w przyszłości. Oprócz tego nawilża skórę i ją fajnie regeneruje. 

Jak widzicie jedne kosmetyki wolę używać rano, a inne wieczorem. Wszystkie są moim sposobem na zaczerwienienia i bardzo pomagają mojej wrażliwej cerze naczynkowej. Jeśli jesteście zwolenniczkami minimalizmu w kosmetykach, to polecam Wam wybór Nanoil, ponieważ tylko jego używam dwa razy dziennie. 

Dajcie znać, jakie są Wasze tajne sposoby na cerę naczynkową i które serum jest Waszym ulubionym <3