Kochane dziewczyny!
Jeśli regularnie śledzicie mojego bloga, to pewnie nie umknęło Waszej uwadze to, że wielokrotnie narzekałam na własne rzęsy. Są cienkie, proste i dość rzadkie. Niestety, ale efekty wieloletniego przedłużania są widoczne dopiero teraz. Postanowiłam dać szansę Nanolash Lift Kit. To zestaw do liftingu rzęs, który mogłam przeprowadzić w domu. Czy mi się udało?
Moje rzęsy – co chciałam w nich zmienić?
Tak jak Wam wspominałam, moje rzęsy to mój największy kompleks. Nie są one takie, jakie być powinny. Przede wszystkim jestem świadoma tego, że to ja odpowiadam za zniszczenia. Wiele lat wykonywałam trwałą stylizację i rzadko kiedy robiłam przerwy.
Praktycznie każdego dnia podkręcałam włoski zalotką, a także nakładałam na nie kolejne warstwy maskary. Wiedziałam, że to dodatkowo je obciąża, jednak jak wyjść na dwór, nawet na zwykły spacer, kiedy moje rzęsy są praktycznie niewidoczne? No właśnie, nie da się.
Jednak w pewnym momencie zdecydowałam, że włoski potrzebują odbudowy i całkowitej odmiany. Przyznam, że codzienne podkręcanie ich zalotką też zajmowało mi zbyt wiele czasu, a kolejne maskary, które nie dawały efektów, zabierały mi większość wypłaty.
W sieci trafiłam na zestaw do liftingu Nanolash Lift Kit. Producent deklarował, że daje efekty trwałe do 8 tygodni, a dodatkowo preparaty odbudowują rzęsy. Chyba same rozumiecie, że musiałam to sprawdzić?
Z czego składa się zestaw do laminowania rzęs Nanolash Lift Kit?
Zestaw Nanolash Lift Kit zbierał wiele pozytywnych opinii w sieci. Panie wypowiadały się o nim w samych superlatywach. No więc sama go zamówiłam, bezpośrednio ze strony producenta. Przesyłka dotarła bardzo szybko i już od początku podobało mi się estetyczne opakowanie. Znalazłam w nim:
- 3 preparaty do laminacji rzęs oznaczone jako: Lift – Step 1, Fix – Step 2 oraz Keratin Booster – Step 3;
- 3 pary silikonowych wałeczków w rozmiarze S, M oraz L;
- klej Lift Lash Glue do mocowania wałeczków;
- pozostałe akcesoria do laminowania rzęs w domu.
Wspomnę również, że preparaty dostępne są w formie saszetek. W opakowaniu jest:
- 30 saszetek, po 10 z każdego preparatu;
- każda z nich ma pojemność 0,5 mililitra.
Nie trzeba być mistrzem matematyki, by zauważyć, że jeden zestaw do liftingu rzęs pozwoli na przeprowadzenie 10 zabiegów bez wychodzenia z domu.
Kolejną, istotną jak dla mnie kwestią jest sam skład preparatów. Na opakowaniu wyszczególnione są naturalne składniki jak np. olej z pestek winogron czy olej z awokado. To właśnie one wnikają głęboko w strukturę rzęs i odżywiają włoski.
Mój pierwszy, samodzielny lifting rzęs z Nanolash!
Tuż po rozpakowaniu pudełeczka z zestawem Nanolash Lift Kit zaczęłam przygotowywać się do wykonania zabiegu. Zaczęłam od oczyszczenia rzęs.
WSKAZÓWKA
Wykonywałam laminowanie rzęs w domu sama, więc podzieliłam pracę na 2 etapy i przeprowadzałam zabieg na każdym oku z osobna.
Po oczyszczeniu oddzieliłam rzęsy górne od dolnych i zabrałam się za mocowanie wałeczka. Przy pomocy dołączonego do zestawu kleju Lift Lash Glue wszystko poszło sprawnie. Na opakowaniach saszetek widnieją numerki z oznaczeniem kolejności, więc tego się trzymałam. Zaczęłam od nałożenia pierwszego preparatu:
- wyczesałam włoski ku górze, by przykleiły się do wałeczka, pozostawiłam produkt na 10 minut i zmyłam;
- to samo powtórzyłam z drugim i z trzecim preparatem;
- zdjęłam delikatnie silikonowe wałeczki.
Efekt przerósł moje oczekiwania! Moje włoski stały się wyraziste, podkręcone i wyraźnie pogrubione. Poprawiła się także ich elastyczność. Zrezygnowałam całkowicie z zalotki, a także nakładałam jedną warstwę tuszu. Było to absolutnie wystarczające.
Efekty, zgodnie z zapewnieniami producenta, utrzymał się u mnie 8 tygodni, a już szykuję się do powtórzenia zabiegu!
Jednym słowem, gorąco polecam Wam laminowanie rzęs w domu. Zestaw do liftingu i laminacji od Nanolash sprawia, że cały zabieg przebiega szybko i sprawnie, a efekty są spektakularne.
Dodaj komentarz