Elektryzujące włosy ją częstym problemem podczas zimy, kiedy nosimy czapki, szaliki, a w domu mamy włączone grzejniki. Ale także w pozostałe pory roku fryzura może się puszyć. A każda z nas wie, jak to się kończy – wyglądamy jakby uderzył w nas piorun. Aby zapobiec takiemu komicznemu wyglądowi, warto poświęcić więcej czasu na pielęgnację pasm.

Na początek powinnyśmy sobie uświadomić, dlaczego tak się dzieje. Zazwyczaj jest to skutek niewystarczającego nawilżenia włosów. Brakuje im wilgoci, więc się elektryzują. Dochodzą do tego warunki klimatyczne oraz nasza nieodpowiednia pielęgnacja np. złe czesanie czy mycie włosów.

Jak zatem myć nasze pasma? Po pierwsze zadbajmy o masaż podczas tej czynności. Wystarczy delikatnie dotykać skórę głowy podczas wprowadzania szamponu. Wykonujmy koliste ruchy, miejsce przy miejscu. Gdy już dokładnie oczyścimy włosy, należy je wysuszyć, ale bez korzystania z ciepłego powietrza. Pomocna będzie też funkcja jonizacji powietrza w urządzeniu (nie tylko w suszarce, ale również w prostownicy). To powinno pomóc w likwidacji elektryzowania. Kolejnym etapem jest rozczesywanie kosmyków. Nie róbmy tego byle czym. Najlepiej sprawdzą się szczotki z naturalnego włosia lub drewniane i metalowe grzebyki. Dlatego fanki „Tangle Teezera” nie będą zadowolone, bo to narzędzie może zwiększyć napuszenie.

Pomóc mogą także odżywki nawilżające, które pozwolą wyregulować kondycję włosów. Ale zrezygnujmy z tych produktów, które nie są spłukiwane. Ich obecność może dodatkowo puszyć pasma po ich wyczesaniu.

Chociaż liczymy, że przestrzegając zasad pielęgnacji ustrzeżemy się elektryzowania, to nie da się go całkowicie zlikwidować, zwłaszcza gdy na zewnątrz jest zimno. Warto wtedy trochę przecierpieć puszące się włosy pod czapką, niż leczyć przeziębienie.